Prawda o przemówieniu prezydenta podczas „Dnia Niepodległości”

Spisu treści:

Prawda o przemówieniu prezydenta podczas „Dnia Niepodległości”
Prawda o przemówieniu prezydenta podczas „Dnia Niepodległości”
Anonim

Zawsze oczekujemy od naszych liderów wspaniałej przemowy. Za każdym razem, gdy otwierają usta, oczekujemy, że wyjdzie z nich coś inspirującego, poruszającego i jednoczącego. W większości przypadków te przemówienia nie są wielkie. Nawet jeśli są w połowie przyzwoici i inteligentni, nadal są w większości nudni lub po prostu dobrzy, by można było sfałszować Saturday Night Live. Przemówienia prezydenckie są bardzo popularne w filmie i telewizji. Dzieje się tak dlatego, że scenarzyści mogą sprawić, by ich prezydenckie postacie mówiły dokładnie to, czego chcą, nie martwiąc się o zaspokajanie specjalnych interesów, poprawność polityczną, a nawet realizm. Podczas gdy przemówienie prezydenta przed kulminacyjnym momentem Święta Niepodległości było poruszające i mocne, nie możemy powiedzieć, że zrobiłby to prawdziwy prezydent. Ale jest całkowicie kultowy i po prostu go uwielbiamy. Bez wątpienia przyczyniło się to do tego, że Dzień Niepodległości jest jednym z najlepszych filmów o kosmitach wszechczasów, może poza filmami Ridleya Scotta.

Chociaż jest wiele rzeczy, które trzeba wiedzieć o tworzeniu Dnia Niepodległości, kulisy przemówienia prezydenta Whitmore'a są naprawdę fascynujące. Nie tylko w jaki sposób napisali go Roland Emmerich i Dean Devlin, albo jak po mistrzowsku to przedstawił Bill Pullman, ale także w ostatniej chwili, która prawdopodobnie uratowała cały film… Poważnie…

Rzućmy okiem…

Początkowo była to tylko scena zastępcza

Dzięki fascynującemu artykułowi We Minored In Film oraz szczegółowemu wywiadowi ustnemu z Complex, znamy teraz prawdę o przemówieniu prezydenta w Dniu Niepodległości. Po tym, jak niemiecki reżyser, Roland Emmerich, przedstawił swój pomysł na film współautorowi i producentowi Deanowi Devlinowi, obaj napisali scenariusz w trzy tygodnie.

„Po tym nie zrobiliśmy zbyt wiele przepisywania”, powiedział Dean Devlin do Complex. "To znaczy, że takie rzeczy po prostu nigdy się nie zdarzają."

Scenariusz wkrótce został uwikłany w wojnę licytacyjną.

„Napisaliśmy scenariusz bardzo szybko, dodaliśmy opcje, a następnie nakręciliśmy film w rekordowym czasie” – powiedział Roland Emmerich.

„Prawdziwa sztuczka w tych filmach i sprawienie, by wielkie sekwencje akcji działały – a czasami o tym zapomniałem i schrzaniłem to – postacie naprawdę muszą być uczłowieczone” – powiedział Dean Devlin. „Ponieważ możesz mieć najlepsze efekty specjalne na świecie, ale jeśli nie zależy ci na ludziach w tych efektach, nie ma to żadnego wpływu. Więc Roland i ja bardzo się staraliśmy w tym trzecim akcie, aby naprawdę dać każdej postaci wielka chwila, zanim rozpoczęliśmy nieustanną akcję, dzięki czemu naprawdę w nie zainwestowałeś."

Oczywiście znaczenie przemówienia prezydenta Whitmore'a jest ogromne. Wykroczyło to daleko poza nadanie postaci wielkiej chwili. Chodziło o zjednoczenie ocalałych w celu pokonania wspólnego wroga… temat, który jest wieczny i z którym z pewnością możemy się dziś odnieść.

W skrócie, przemówienie dotyczyło DUŻO WIĘCEJ niż postać Billa Pullmana.

„Przemówienie jest oczywiście bardzo pochodną przemówienia Szekspira Henryka V i jego przemówienia z okazji Dnia Św. Kryspina przed bitwą pod Agincourt, gdzie król Henryk prowadzi swoich liczniejszych ludzi do bitwy. W przemówieniu z okazji Dnia Niepodległości prezydent mówi: „Lipiec Czwarty nie będzie już znany jako amerykańskie święto…” Henryk Piąty mówi: „Ten dzień nazywa się świętem Św. Kryspiana, ten, kto przeżyje ten dzień i wróci do bezpiecznego domu, stanie na palcach, gdy ten dzień zostanie nazwany. Zasadniczo wzięli to i przepisali. Szekspir nie zamierzał pozwać”- powiedział Michael Waldman, prezes Brennan Center for Justice i dyrektor pisania przemówień dla prezydenta Billa Clintona.

„Roland zwrócił się do mnie i powiedział: „Świetnie. Musimy tylko napisać przemówienie tak wspaniałe, jak przemówienie z okazji Dnia Św. Kryspina. Jak to zrobimy?” Dean Devlin wyjaśnił. „Powiedziałem: „Pozwól mi po prostu zwymiotować coś naprawdę szybko teraz, a potem spędzimy nad tym dużo czasu później i naprawdę przepiszemy to i sprawimy, że będzie idealne. Poszedłem więc do drugiego pokoju i dosłownie w ciągu pięciu minut wyciągnąłem przemówienie, umieściłem je w scenariuszu – nawet go nie czytaliśmy. To był tylko symbol zastępczy."

Pomysł polegał na tym, że zawsze mogli to zmienić… Ale pozostało praktycznie nietknięte aż do dnia, w którym nakręcili go z Billem Pullmanem. I tego dnia wprowadzono małą zmianę, która zakończyła się uratowaniem całego filmu…

Fox nie chciał, aby film został nazwany „Dniem Niepodległości”… Mowa zmusiła go do zachowania tytułu

„Doomsday” to nazwa, którą Fox chciał dla filmu Rolanda i Deana, mimo że byli już mocno zaangażowani w produkcję filmu, o którym myśleli, że znają jego tytuł. W tym czasie Warner Brothers posiadał tytuł „Dzień Niepodległości”, więc Fox musiał wyłożyć trochę pieniędzy tylko za te dwa słowa.

Kolejnym powodem, dla którego Fox nie chciał nazwać filmu „Dniem Niepodległości”, było to, że nie chcieli zaszufladkować się do filmu skupiającego się na jednym wakacjach. W końcu film miał zostać wydany na dwa dni przed rzeczywistym Dniem Niepodległości w Ameryce. Zamiast tego chcieli przenieść film na Dzień Pamięci… Ale nie mogli tego zrobić, gdy w ostatniej chwili dodano odniesienie do Dnia Niepodległości…

„Walczyliśmy o to bardzo ciężko. W rzeczywistości przemówienie prezydenta [w filmie] nigdy nie mówiło „dzisiaj świętujemy nasz Dzień Niepodległości”. Dosłownie wbiegłem na plan tego ranka i dodałem to zdanie, ponieważ byliśmy w tej walce ze studiem o datę premiery” – opisał Dean. „Nie chciałem stracić tej randki. Chciałem położyć naszą flagę na piasku i powiedzieć, żeby nie zbliżać się do nas!”

Oznaczało to, że aktor Bill Pullman wywarł dodatkową presję, aby wycofał się ze sceny.

Pamiętam, że nagle pojawiło się zainteresowanie przesunięciem daty w harmonogramie, kiedy będziemy kręcić przemówienie, ponieważ Fox rozważał przesunięcie tytułu „Doomsday”. To byłby okropny tytuł, a przejrzałem kilka filmów, które utknęły w złych tytułach”- przyznał Bill Pullman.„Więc pilnie trzeba było to wprowadzić i mieć słowa:„Dzisiaj świętujemy nasz Dzień Niepodległości”, aby udowodnić, dlaczego to musiał być tytuł. Poczułem pilną potrzebę, aby to zrobić dobrze”.

I, chłopcze, czy on kiedykolwiek!

Zalecana: