Komediant Dave Chappelle ponownie powrócił do Saturday Night Live swoim politycznie niepoprawnym, ale chichoczącym monologiem opartym na polityce, COVID-19 i White Power.
Odcinek Chappelle był pierwszym powyborczym odcinkiem, ale nie przyniósł oczekiwanego zgryźliwego tonu z komiksu, w którym nie ma żadnych ograniczeń.
Po pięciu dniach niekończącej się sesji liczenia głosów Joe Biden został ogłoszony zwycięzcą wyborów prezydenckich w USA 7 listopada 2020 r. Biorąc pod uwagę, że Biden i jego partia sprzeciwiają się rasizmowi Chappelle skorzystał z okazji, by w tym kraju wezwać rasistowskie podwójne standardy.
Przypomniał ludziom o czasach przed COVIDem io tym, że Ameryka jest o wiele bezpieczniejszym miejscem – technicznie dzięki istnieniu wirusa.
„Czy pamiętacie, jak wyglądało życie przed COVIDem? Ja robię. Co tydzień była masowa strzelanina. Czy ktoś to pamięta? Dzięki Bogu za COVID. Niektórzy musieli zamykać tych białych morderców i trzymać je w domu przez całe lato - powiedział Chappelle.
Nie stronił również od nazwania Donalda Trumpa rasistą. „Nazywam koronawirusa„ grypą kung”. Widzę, że jesteś rasistą, przezabawnym sukinsynem.”
Mówiąc o białej ignorancji śmiertelnego wirusa, powiedział: „Nie chcesz nawet nosić swojej maski, ponieważ jest uciążliwa? Spróbuj nosić maskę, którą nosiłem przez te wszystkie lata. Nie jesteś na to gotowy. Nie wiecie, jak sami przetrwać. Czarni ludzie, tylko my wiemy, jak to przetrwać. Biali przychodzą, pospiesz się, szybko, chodź po lekcje dla czarnuchów. Potrzebujesz nas. Potrzebujecie naszych oczu, aby was ocalić od was samych.
Chapelle sprytnie zmienił temat, aby wywołać przebudzenie widzów, zanim zdążyli zareagować, kończąc sesję mówiąc, że lewicowi widzowie serialu muszą zrozumieć, jak wybaczyć i pogodzić się.
Okazuje się, że ludzie pokochali powrót kontrowersyjnego komika i zabrali się na Twittera, aby docenić wiele chwil śmiechu, które przyniósł do stołu.
Z drugiej strony było kilku, którym nie podobał się fakt, że Chappelle otwarcie palił papierosa na scenie i używał słowa „n”.
Odcinek SNL w tym tygodniu był jak ciężar z ramion wszystkich zaangażowanych po straszliwej presji wyborów, a Jim Carrey w końcu spełnił oczekiwania publiczności, wygłaszając parodystyczne przemówienie Bidena-Harrisa i zamykając go swoim klasycznym odniesieniem do Ace Ventura. Świąteczny nastrój w pokoju był wyczuwalny i nawet Chappelle był w tej radości.