W grudniu tego roku do kin trafi wielkoekranowa adaptacja Diuny Franka Herberta. Będzie to pierwszy z dwuczęściowych, widowiskowych filmów, pasujących do epickiego świata stworzonego pierwotnie przez autora w 1965 roku. Fani twórczości Herberta długo czekali na porządną adaptację jego bogatej kosmicznej opery, więc miejmy nadzieję, że spełnia oczekiwania. Po nadchodzącym filmie o Bondzie jest to największy film roku, więc teraz jest dobry moment, aby przyjrzeć się książce i próbom adaptacji, które nastąpiły później.
Oto krótka historia epickiego science-fiction Diuna, od strony do ekranu.
Oryginalna powieść
Duna Franka Herberta została wydana w 1965 roku, złożone, zapierające dech w piersiach dzieło, które zdobyło dwie nagrody i cieszyło się dużym uznaniem w społeczności science-fiction. To była powieść, która wpłynęła na Gwiezdne Wojny, dzieląc ten sam wątek historii młodego człowieka o galaktycznym przeznaczeniu i ma podobny zakres do Władcy Pierścieni Tolkiena, tylko z gigantycznymi robakami piaskowymi zamiast smokami.
Osadzona w odległej przyszłości powieść opowiada historię Paula Atreidesa i jego rodziny, walczących o przetrwanie na planecie Arrakis. Wplata się w historię frakcji politycznych walczących o kontrolę nad zmieniającym umysł narkotykiem kosmicznym, z ważnymi tematami badającymi koncepcje religii, technologii, ekologii i tego, co to znaczy być człowiekiem. Książka przetrwała jako politycznie istotny kawałek fantasy science-fiction, z podobieństwami do globalnych bitew o ropę, które toczą się dzisiaj. Historia kontynuowana była w pięciu sequelach, tworząc to, co fani nazywają teraz „Duniverse”, a prequele zostały później napisane przez syna autora.
Film, którego nigdy nie było
W 1975 roku chilijsko-francuski reżyser surrealistyczny, Alejandro Jodorowsky, został ustawiony w kolejce, by wyreżyserować adaptację Diuny. W obsadzie mieli znaleźć się m.in. Mick Jagger, Orson Welles i własny syn reżysera jako Paul Atreides, a muzykę do filmu miała skomponować Pink Floyd. Niestety film nigdy nie doszedł do skutku.
Zanim kamery zaczęły się toczyć. Na proces przedprodukcyjny wydano 2 miliony dolarów, zmuszając finansistów filmu do wycofania się z projektu. Fakt, że reżyser pozwolił sobie na twórczą swobodę przy materiale źródłowym, a jego proponowany czas pracy wynosił około dziesięciu godzin, prawdopodobnie też nie pomógł jego sprawie. Nigdy nie zobaczyliśmy filmu, chociaż zrodził świetny dokument, który szczegółowo omawiał zakulisowe problemy filmu.
Film, który zawiódł
Reżyser David Lynch odrzucił ostatnią część oryginalnej trylogii Gwiezdnych wojen, Powrót Jedi, a fani powieści prawdopodobnie chcieliby, aby odrzucił adaptację dzieła Herberta z 1984 roku. Jako reżyser Eraserhead i The Elephant Man, był mniej niż oczywistym wyborem do filmu, a krytycy później zgodzili się. Przez wielu był uważany za najgorszy film roku i stał się jedną z największych w historii klapek kasowych.
„Prawdopodobnie nie powinienem był robić tego filmu” – przyznał później reżyser, chociaż nie był całkowicie winny całego farrago. Reżyser podał ingerencję studia jako przyczynę niepowodzenia filmu, ponieważ wycięli jedną trzecią jego filmu, aby skrócić czas wyświetlania. To sprawiało, że było to mylące dla odbiorców i niezadowalające dla fanów powieści. Dziś film ma kultowy urok i nie jest tak zły, jak ludzie pamiętają, ale wciąż jest trochę niezręcznym bałaganem.
Miniserial telewizyjny
Biorąc pod uwagę rozmiar oryginalnej powieści Herberta i jej kolejnych sequeli, format miniserialu telewizyjnego bardziej pasuje do pracy autora niż do filmu. Na początku 2000 roku ukazały się dwie miniseriale, pierwsza, Diuna Franka Herberta, adaptacja pierwszej powieści, a druga, Children of Dune, adaptacja dwóch pierwszych sequeli. Pomimo szacowanego na 20 milionów dolarów budżetu na oba projekty, żadna z serii nie jest tak spektakularna, jak można by się spodziewać. Jednak trzymają się ściśle oryginalnego materiału źródłowego, a obsada, w tym James McAvoy, William Hurt i Susan Sarandon, są bardzo dobrzy w swoich rolach.
Obie serie zdobyły przyzwoite oceny dla kanału Syfy, chociaż krytyka była dość chłodna. To "najlepsza jak dotąd adaptacja książki" - powiedział jeden z krytyków pierwszego miniserialu.
Nowy film
Nowy film ma wejść na ekrany pod koniec tego roku i będzie trzecim hat-trick w reżyserii Denisa Villeneuve. Po sukcesie Arrival i Blade Runner 2049 od jego najnowszego eposu science fiction oczekuje się dobrych rzeczy, a od niektórych scen, które do tej pory pokazano, wszystko wskazuje na wierną adaptację dzieła Herberta.
Timothée Chalamet będzie główną rolę w roli galaktycznego bohatera Paula Atreidesa, a w filmie dołączą do niego Rebecca Ferguson i Josh Brolin. Film z pewnością wygląda spektakularnie, jak przystało na szacowany budżet 200 milionów dolarów, i jest obiecujący zarówno dla fanów kina akcji science fiction, jak i wieloletnich wielbicieli „Duniverse”. Czy będzie tak epicki i tak wspaniały, jak się spodziewano, jeszcze się okaże, ale wszyscy przekonamy się sami, kiedy film wejdzie do kin 18 grudnia.