Policja wykluczyła udział „narkotyków lub nieczystej gry” w śmierci uwielbianego aktora Boba Sageta. Saget, który w chwili śmierci miał 65 lat, został podobno znaleziony martwy w niedzielę przez personel hotelu „Ritz-Carlton” w Orlando. Uważa się, że pierwsi ratownicy przybyli na miejsce zdarzenia około godziny 16, gdzie odszyfrowano, że gwiazda „Full House” prawdopodobnie zmarła na atak serca.
Biuro szeryfa hrabstwa Orange wydało później oświadczenie, w którym zadeklarowało: „Wcześniej dzisiaj posłowie zostali wezwani do Ritz-Carlton Orlando, Grande Lakes, aby zadzwonić w sprawie nieodpowiadającego mężczyzny w pokoju hotelowym”.
Biuro szeryfa hrabstwa Orange ogłosiło, że „detektywi nie znaleźli w tej sprawie żadnych śladów nieuczciwej zabawy ani używania narkotyków”
"Mężczyzna został zidentyfikowany jako Robert Saget i uznany za zmarłego na miejscu zdarzenia. Detektywi nie znaleźli w tym przypadku żadnych śladów nieczystej gry lub używania narkotyków."
Chociaż w żadnych oficjalnych komunikatach nie wspomniano o COVID-19, podobno policja bada sugestie, że wirus mógł odegrać rolę w śmierci Sageta. Obawy wywołane COVIDem pojawiły się, ponieważ komik był w trakcie tournée po kraju, a wielu z nich było szczególnie zaniepokojonych jego niedawną wizytą na Florydzie, gdzie obecnie szerzy się koronawirus.
Biuro lekarzy sądowych zadeklarowało, że dalsze badania jego ciała „mogą potrwać do 10-12 tygodni”
Po wstępnej autopsji, gabinet lekarzy sądowych ujawnił, że dalsze badania jego ciała „Może potrwać do 10-12 tygodni”, a gdy wyniki będą dostępne „Następne oświadczenie prasowe zostanie zwolniony."
Oprócz śmierci Boba, która zrozpaczyła jego żonę, córki i rodzinę, wiadomość o jego odejściu spowodowała ból serca dla wielu jego byłych kolegów z obsady. Mary-Kate i Ashley Olsen, które miały zaledwie sześć miesięcy, kiedy zostały obsadzone u boku Sageta w „Pełnym domu”, wyznały, że były „głęboko zasmucone” tragedią.
Współdzielili się: „Bob był najbardziej kochającym, współczującym i hojnym człowiekiem. Jesteśmy głęboko zasmuceni, że nie ma go już z nami, ale wiemy, że nadal będzie po naszej stronie, aby prowadzić nas tak wdzięcznie, jak zawsze.”
„Myślimy o jego córkach, żonie i rodzinie i przesyłamy kondolencje.”
John Stamos – czyli wujek Jesse – był równie zasmucony, pisząc na Twitterze „Jestem zepsuty. Jestem wypatroszony. Jestem w całkowitym szoku. Nigdy nie będę miał takiego przyjaciela jak on. Tak bardzo cię kocham, Bobby.”