Chociaż oryginalny Gwiezdne wojny może być jednym z najwyżej ocenianych filmów George'a Lucasa, nie był ulubieńcem Sir Aleca Guinnessa. Zagorzali fani oryginalnej trylogii doskonale zdają sobie sprawę, że człowiek stojący za Obi-Wanem (Ben) Kenobim był w rzeczywistości dość twardy w filmach. Oczywiście Alec pochodził z innego pokolenia i innej drogi filmowej niż Gwiezdne Wojny. W grę wchodził więc sprawiedliwy udział elitaryzmu. Ale rozumowanie Aleca, że ostatecznie nienawidzi filmów, jest znacznie bardziej zróżnicowane.
Gdy George Lucas zwrócił się do sir Aleca Guinnessa, by zagrać mentora Luke'a Skywalkera, grał już w kilku swoich najsłynniejszych filmach. Obejmuje to Doktor Żywago, Lawrence z Arabii, Do Paryża z miłością i jego arcydzieło Most na rzece Kwai. Wciągnięcie go na pokład byłoby dla George'a ogromne. A bycie w Gwiezdnych Wojnach okazało się dla Aleca ogromne… i to było częścią problemu…
Dlaczego sir Alec Guinness naprawdę nie lubił Gwiezdnych Wojen i co go do tego przekonało
Podczas wywiadu z 1977 roku w programie Parkinson Talk, nieżyjący już sir Alec Guinness wyjaśnił, jak po raz pierwszy został poproszony o zrobienie Gwiezdnych wojen przez samego George'a Lucasa. Historia ujawnia, dlaczego początkowo lekceważył robienie tego filmu, a także zaczyna wyjaśniać, dlaczego w późniejszych latach tak bardzo go to uraziło.
”[Gwiezdne wojny] pojawiły się jako scenariusz, właśnie kończyłem obraz w Hollywood, a scenariusz pojawił się na mojej toaletce i usłyszałem, że dostarczył go George Lucas. Pomyślałem: „Cóż, to robi wrażenie, bo jest młodym, dobrze zapowiadającym się i bardzo godnym szacunku młodym reżyserem”. A potem, kiedy go posiadałem i dowiedziałem się, że to science fiction, powiedziałem: „Och, okruchy! To nie dla mnie.'"
Wygląda na to, że prawdziwy brak szacunku dla gatunku science fiction spowodował, że Sir Alec Guinness nie lubił Gwiezdnych Wojen. Oczywiście Alec przeczytał scenariusz. Chociaż absolutnie nienawidził zawartych w nim dialogów, przyznał, że utknął w tym i ciągle przewracał stronę. Jego początkowe zainteresowanie scenariuszem zostało wywołane chęcią dowiedzenia się, co się wydarzyło. I wiedział, że może przekonać George'a do zmiany niektórych strasznych dialogów. Ale nikt nie może powiedzieć, że to wystarczyło, aby zdobywca Oscara wcielił się w rolę starego, mądrego rycerza Jedi.
Sir Alec Guinness zdołał również zdobyć trochę pieniędzy na zapleczu swojej umowy Gwiezdne Wojny, co czyni ją o wiele bardziej pożądaną przez uznanego aktora. Oznaczało to, że wziął część ogromnych wygranych kasowych, kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione. Otrzymywał też trochę więcej niż jego w większości nieznanym partnerom, w tym Harrisonowi Fordowi. Nie ma więc wątpliwości, że to pieniądze naprawdę przekonały go do wzięcia udziału w kosmicznej operze.
Pomimo tego, że Alec później zwalił film, miał coś miłego do powiedzenia na jego temat podczas wywiadu w 1977 roku. Oczywiście promował film i dlatego był żywotnie zainteresowany tym, aby ludzie byli nim podekscytowani.
"Jest w tym coś w rodzaju cudownej świeżości… jak cudowne świeże powietrze. Kiedy wyszedłem z kina… pomyślałem: „Londyn jest trochę brudny, brudny i rodzaj śmieci, czyż nie? ' Ponieważ to wszystko było tak orzeźwiające."
Mimo że Alec nie do końca rozumiał, dlaczego ludzie tak bardzo kochali ten film, widział, że był rezonujący. Dlatego postanowił wrócić na Empire Strikes Back i Return of the Jedi. Jego rola była nieco bardziej rozwinięta i zarabiał dużo więcej pieniędzy. Ale z tymi wszystkimi pieniędzmi przyszło mu wiele sławy… i ostatecznie dlatego znienawidził Gwiezdne Wojny…
Niechęć Sir Aleca Guinnessa do Gwiezdnych Wojen przerodziła się w nienawiść, oto dlaczego
Podczas gdy Alec walił Gwiezdne Wojny lata po premierze, zawsze poprzedzał swoje komentarze twierdząc, że jest wdzięczny za wszystkie pieniądze, które zarobił na tym. Ale to prawda, że go nienawidził. Cóż, to prawda, że nienawidził tego, co Gwiezdne Wojny zrobiły z jego karierą. W końcu sir Alec Guinness był jednym z najbardziej cenionych i szanowanych aktorów swojego pokolenia. Jasne, Gwiezdne Wojny przyniosły mu kolejną nominację do Oscara, ale nie z tej pracy był najbardziej dumny. Niestety stało się to pracą, z której był najbardziej znany.
Dla faceta, który spędził całe życie doskonaląc swoje rzemiosło i będąc częścią jednych z najbardziej uznanych filmów wszechczasów, bycie rozpoznanym tylko za odegranie niewielkiej roli w filmie science fiction z robotami i okropnymi dialogami było koszmar.
„Poza pieniędzmi, żałuję, że zacząłem kręcić film” – powiedział podczas wywiadu dla The Guardian.
W swojej autobiografii „Pozytywnie ostateczny wygląd” Alec wyjaśnił, jak bardzo znienawidził Gwiezdne Wojny.
„Odnowione Gwiezdne Wojny są gdzieś lub wszędzie”, napisał. „Nie mam zamiaru odwiedzać żadnej galaktyki. Kurczę się w środku za każdym razem, gdy jest wspominana. Dwadzieścia lat temu, kiedy film został pokazany po raz pierwszy, miał w sobie świeżość, poczucie dobra moralnego i zabawy. Potem zacząłem być niespokojny pod wpływem, jaki może mieć."
Powiedział, że kiedyś powiedział młodemu fanowi, aby nigdy więcej nie oglądał Gwiezdnych Wojen. Wierzył, że to wypacza umysły młodych. Skłaniając ich do skupienia się na „dziecinnie banalnym”. Jasne, uważał, że cała science fiction to śmieci. Ale może po prostu chciał, żeby ludzie skupili się na jego bardziej cenionych pracach?