Koszmar przed Bożym Narodzeniem to z pewnością dziwny film. Ta mroczna animacja poklatkowa została wymyślona przez Tima Burtona w Disneyu i wiernie odwzorowana dla reżysera, grała wbrew normom tego, czego wielu może oczekiwać zarówno od Bożego Narodzenia, jak i filmu Disneya. W swojej historii o Jacku Skellingtonie, królu Halloweentown, który później odkrywa społeczność Christmastown, która ma obsesję na punkcie świąt, opowiadana jest gotycka opowieść, choć przez 76 minut jest obficie posypana świąteczną radością.
Dzisiaj jest to jeden z tych filmów animowanych, które dorośli często lubią bardziej niż dzieci, i zyskał całkiem kultową popularność. Jest to zarówno film świąteczny, jak i film na Halloween, i bądźmy szczerzy, jest bardzo niewiele innych filmów, które mogą mieć ten sam status. Od dawna mówi się o kontynuacji, chociaż nic jeszcze nie doszło do skutku, ale w międzyczasie nadal możemy cieszyć się tym klasycznym już filmem z 1993 roku, jeśli chcemy, aby nasza poprawka upiornego horroru poklatkowego i migoczących bajkowych świateł.
Jednak droga na ekran była, z braku lepszego słowa, raczej koszmarna dla Koszmaru przed Bożym Narodzeniem. W niedawnym filmie dokumentalnym Netflix „The Holiday Movies That Made Us” dowiadujemy się o zakulisowych problemach i argumentach, które mogły skazić film. Na szczęście wszystko poszło dobrze, ale weźmy pod uwagę niespokojne wydarzenia, które miały miejsce podczas tworzenia tego przerażającego świątecznego klasyka.
Disney początkowo odrzucił film
Tim Burton przez lata pracował dla Disneya jako animator i pracował przy takich klasykach animowanych, jak Lis i pies. Ale na nieszczęście dla niego, jego twórcza wizja The Nightmare Before Christmas była zbyt duża dla rodzinnego studia. Kiedy przedstawił im swój pomysł w 1982 roku, początkowo zrezygnowali z filmu, ze względu na jego ogólną dziwność.
Burton opuścił Disneya i zaczął pracować nad filmami dla innych wytwórni, w tym Batmana i Edwarda Nożycorękiego, który był początkiem jego przyjaźni z Johnnym Deppem.
Kiedy później odkrył, że Disney nadal posiada prawa do The Nightmare Before Christmas, ponownie zwrócił się do studia. Tym razem ustąpili i zgodzili się współpracować z Burtonem przy filmie. Zamiast reżyserować, Burton zdecydował się ją wyprodukować i przekazał kierownictwo reżyserskie innemu animatorowi, Henry'emu Selickowi.
Film zaczął się powoli
Burton zebrał zespół animatorów do filmu i pod kierownictwem Selicka i budżetem 18 milionów dolarów, wszyscy byli gotowi do pracy. Był jednak jeden problem. Nie było działającego skryptu. A bez scenariusza zespół animatorów nie wiedział, od czego zacząć.
Dlaczego nie było skryptu? Według filmu dokumentalnego Netflix, to dlatego, że Michael McDowell, osoba wynajęta do przekształcenia pomysłu Burtona na scenariusz, spędzała czas skupiając się na swoim nałogu narkotykowym zamiast pisać. To zatrzymało produkcję filmu, ale na szczęście dwie osoby uratowały sytuację.
Burton zatrudnił Danny'ego Elfmana, człowieka, który stworzył muzykę do Batmana i niektórych z jego innych filmów, aby dostarczył piosenki do filmu. Elfman wymyślił teraz klasyczną piosenkę „What's This” i to dało zespołowi animatorów inspirację do rozpoczęcia.
Żona Elfmana, Caroline Thomson, która wcześniej napisała Edwarda Nożycorękiego, przejęła obowiązki pisania scenariuszy. Dzięki niej i Elfmanowi film zaczął nabierać kształtów.
Były kłótnie dotyczące scenariusza
Thomson pracowała nad scenariuszem, ale jej mąż i współpracownik, Danny Elfman, nie był pod wrażeniem jej pierwszego szkicu. Scenariusz nabrał nowego kształtu, gdy reżyser Selick zaangażował się i wprowadził zmiany.
„Jak śmiesz zmienić jedną nutę mojego scenariusza”, powiedział mu Thomson, ale jak wyjaśnił Selick w filmie dokumentalnym Netflix: „Możesz napisać najlepszy scenariusz na świecie, ale to nigdy nie będzie scenariusz kręcenia. „
Innym problemem było to, że Thomson nigdy wcześniej nie pracowała nad animowanym filmem poklatkowym, więc jej scenariusz musiał zostać zmieniony. Pomimo wściekłości z tego powodu, później ustąpiła, gdy poczyniono kompromisy, aby zapewnić, że jej scenariusz będzie mógł zostać napisany w scenariuszu, aby pasował do procesu animacji.
Tim Burton nie zawsze był szczęśliwy
Jak opisano w filmie dokumentalnym Netflix, Burton nienawidził oryginalnej grafiki Halloweentown i zażądał czegoś ciemniejszego, z mniejszą liczbą jasnych kolorów.
Burton również nienawidził oryginalnego zakończenia filmu i rzekomo wywrócił się, kopiąc dziurę w ścianie w gniewie po obejrzeniu końcowego rezultatu. Zakończenie zostało następnie zmienione, aby spełnić jego wymagania.
Po zakończeniu filmu Thomson udał się do Burtona i zasugerował inne zakończenie, co spowodowało, że wpadł w szał i zaatakował maszynę montażową. Nie trzeba dodawać, że Thomson nie dostała zakończenia, którego pragnęła.
Uczucia Danny'ego Elfmana zostały zranione
Nie tylko Elfman został poproszony o skomponowanie muzyki do filmu, ale także o nadanie głosu postaci Jacka Skellingtona. Jednak jego aktorstwo zostało później uznane za „drewniane”, a Selick zastąpił go Chrisem Sarandonem.
Niestety, reżyser nie poinformował Elfmana o zmianie i poprosił Caroline Thomson, aby zamiast tego przekazała mu tę wiadomość. „Musiałem przełknąć dumę”, powiedział Elfman, omawiając swoje zranione uczucia w filmie dokumentalnym „making of”. Pomimo tej porażki, jego głos można usłyszeć w filmie, podobnie jak Elfman, którego słyszymy, gdy śpiewa Jack.
Szczęśliwe zakończenia
Film wypadł źle po premierze, z raczej letnim krytycznym przyjęciem. Jednak dzięki sprzedaży VHS i DVD zyskał sobie kultową popularność i jest teraz uwielbiany przez wielu. Z pewnością spełniło się marzenie Disneya i twórców filmu, pomimo koszmarnych przygotowań do jego premiery!