Fani myślą, że to jest ten moment, w którym zginęli „X-Men”

Spisu treści:

Fani myślą, że to jest ten moment, w którym zginęli „X-Men”
Fani myślą, że to jest ten moment, w którym zginęli „X-Men”
Anonim

X-Men to z pewnością jedna z największych straconych okazji w historii kina. Materiał źródłowy jest wypełniony mnóstwem dynamicznych postaci, ekscytujących historii i tematów, które otwarcie zajmują się antysemityzmem, homofobią i rasizmem. W końcu postacie Magento i Charlesa Xaviera zostały zainspirowane odpowiednio przez Malcolma X i Martina Luthera Kinga Jr. A jednak wszechświat filmowy X-men (który teraz dołączy do Marvel Cinematic Universe) jest co najmniej niespójny.

Podczas gdy w serii filmów X-Men pojawiły się bardzo mocne pozycje (takie jak X2: X-Men United, Days of Future Past i Logan), było znacznie więcej błędów. A jednak fani uważają, że jeden moment konkretnie zabił całą serię. Rzućmy okiem…

W serii X-Men problemom praktycznie nie ma końca

Bez oryginalnych filmów X-Men po prostu nie byłoby MCU. W rzeczywistości bez filmów o X-Men prawdopodobnie nie miałbyś też Mrocznego Rycerza. Kiedy w 2000 roku zhańbiony Bryan Singer rozpoczął tę serię, nadał ton poważnemu traktowaniu filmów o superbohaterach. W przeciwieństwie do filmów o Spider-Manie, które istniały w tym samym czasie, X-Men był mroczny i skierowany do dorosłych… w większości. W serii pojawiło się również wiele znakomitych gwiazd, z których część rozpoczęła karierę dzięki swoim rolom… ahem… ahem… Hugh Jackman. Wiele efektów specjalnych robiło wrażenie, muzyka była niesamowita i zawsze był silny przekaz… Ale problemów nie było końca.

Nawet w najmocniejszych pozycjach serii występowały liczne problemy z ciągłością, w tym główne dziury w fabule i fakt, że żadna z postaci naprawdę się nie zestarzała. Potem było kilka skandalicznych decyzji fabularnych, które pozornie lekceważyły materiał źródłowy lub wprost rozgniewanych fanów. Wszystko to doprowadziło do powstania wielu krytycznie odrzuconych filmów, asortymentu anulowanych projektów X-Men i jednego, który stracił ponad 100 milionów dolarów.

A jednak filmy X-Men były kontynuowane, dopóki Disney nie kupił swojego pierwotnego właściciela, Fox Studios. Niemniej jednak fani wierzą, że nadszedł konkretny moment, w którym seria umarła, a filmy po prostu nie były już dobre…

Dwie zgony franczyzowe, dwa przebudzenia i ostatni śmiertelny cios w serce

Prawda jest taka, że seria X-Men umarła aż trzy razy. Pierwsze dwa razy franczyza wróciła do życia. Ale trzeci to moment, w którym fani obwiniają o śmierć serii… dopóki Marvel nie znajdzie sposobu na jej przebudowę, to znaczy.

Pierwszą śmiercią był X-Men: Ostatni bastion. Trzeci film z oryginalnej serii zrobił wszystko, czego nie zrobiły pierwsze dwa filmy… i to był błąd. Z powodu zmiany reżysera i ingerencji studia, cały film wydawał się poskładany w laboratorium i stracił wiele z mrocznego i emocjonalnego tonu dwóch pierwszych filmów. Bezceremonialnie zabiła również ważne postacie i zacięła się w jednej z najbardziej lubianych komiksów X-Men („The Dark Pheonix Saga”) z całkowicie niezwiązanym wątkiem fabularnym.

Podczas gdy fani opuścili kina wściekli, że spłata dwóch pierwszych filmów była tak niechlujna, na horyzoncie pojawiła się nadzieja z powodu pierwszego filmu spin-off. W końcu miał zawierać najbardziej ukochaną postać z serii…

X-Men Origins: Wolverine nie był tak naprawdę częścią głównej fabuły serii X-Men, ale z pewnością po raz kolejny zabił serię. W końcu jest to jeden z najbardziej znienawidzonych filmów o superbohaterach wszech czasów. Powodów nie brakuje. Rezultat był na tyle zły, że zabił kilka innych filmów pochodzenia, które miały się wydarzyć.

Ale ostatecznie te spin-offy zyskały więcej życia dzięki The Wolverine Jamesa Mangolda i dwóm filmom Deadpool, te ostatnie są z pewnością jednymi z najbardziej lubianych filmów o superbohaterach. Jest też oczywiście Logan, który stoi skokowo ponad prawie każdą zmutowaną własnością, jaką kiedykolwiek powstał.

Co ważniejsze, Fox postanowił odświeżyć swoją serię X-Men, robiąc filmy z prequeli, zaczynając od X-Men: Pierwsza klasa. Chociaż Pierwsza Klasa miała również mnóstwo problemów z ciągłością, a także kilka bardzo dziwnych wyborów dotyczących obsady, ożywiła franczyzę, nadając jej świeży charakter. Było to kontynuowane w X-Men: Days of Future Past, w którym próbowano powiązać dwie osie czasu i naprawić niektóre z rażących problemów, na które narzekali fani. Ogólnie rzecz biorąc, był to niesamowicie ekscytujący film, który był bardzo obiecujący. Ale wtedy X-Men: Apokolipsa zabiła wszystko na dobre…

Gdy tylko Oscar Issac pojawił się na ekranie jako tytułowy złoczyńca w X-Men: Apocalypse, franczyza zaskoczyła, z której nigdy nie wyzdrowieje. W sieci można znaleźć niezliczoną ilość artykułów, w tym jeden autorstwa Collidera, w których obwinia się X-Men: Apocolypse za kierunek serii. Podczas gdy dwa kolejne filmy, Mroczny Feoniks i Nowe mutanty, są prawdopodobnie gorszymi filmami, niewątpliwie wpłynęły na nie błędy twórcze i tonalne w Apocalypse.

Podczas gdy Days of Future Past robiło wszystko, co w jego mocy, aby przywrócić właściwy ton serii i zawiązać luźne końce, Bryan Singer postanowił poprowadzić Apocalypse w zupełnie innym kierunku. I nic nie podsumowuje tego tak dobrze, jak źle zaprojektowany, całkowicie błędnie obsadzony i całkowicie głupi złoczyńca po raz pierwszy pojawia się na ekranie w pierwszej scenie filmu.

X-Men stał się po prostu kiepsko wykonanym sceptykiem i stracił wszystko, co czyniło go wyjątkowym… Mamy nadzieję, że Disney znajdzie sposób, aby zrobić to dobrze przez X-Men.

Zalecana: