Ta członkini obsady „SNL” powiedziała, że jej przesłuchanie do występu w serialu było „irytujące”

Spisu treści:

Ta członkini obsady „SNL” powiedziała, że jej przesłuchanie do występu w serialu było „irytujące”
Ta członkini obsady „SNL” powiedziała, że jej przesłuchanie do występu w serialu było „irytujące”
Anonim

Przejście przez Saturday Night Live przesłuchanie to nie tylko wygrana na loterii, to jak przetrwanie najgorszego dnia w swoim życiu. Napięcie jest wysokie. Konkurencja jest zacięta. Poziom kontroli ciała i duszy komika jest tak surowy, jak tylko można sobie wyobrazić. To było nawet brutalne dla kogoś tak zabawnego jak Andy Samberg, który przyznał się do wymiotów.

Ale nie wygląda na to, żeby gwiazda SNL Heidi Gardner miała tak złe doświadczenia. I to jest całkiem niewiarygodne, biorąc pod uwagę fakt, że życie, które prowadziła, zanim znalazła upragnione miejsce w przebojowym serialu komediowym NBC, nie mogło być bardziej odmienne…

Co robiła Heidi Gardner przed SNL?

Heidi Gardner uznała, że praca w Tivoli Theater w Kansas City w stanie Missouri nadała ton niesamowitej karierze, którą skończyła. Sprzedawała bilety i popcorn i była pochłonięta show-biznesem, mimo że dorastała tak daleko, jak tylko można było od niego dostać. Mimo to jej koledzy z klasy w liceum głosowali na nią „najprawdopodobniej zostanie członkiem obsady w Saturday Night Live”. Być może ze względu na jej skłonność do głosów i wrażeń. Była towarzyska. Nie było co do tego wątpliwości.

Ale kiedy po raz pierwszy przeprowadziła się do Los Angeles, aby rozpocząć karierę w branży rozrywkowej, a konkretnie w komedii, Heidi musiała znaleźć bardzo powszechną pracę, aby móc żyć. Więc jaka była jej praca? Okazuje się, że Heidi Gardner zarabia na życie.

Co było denerwujące w przesłuchaniu Heidi Gardner do „SNL”?

„Krótko mówiąc, przeprowadziłem się do Los Angeles z Missouri, aby pracować w salonie przez około dziewięć lat. Mniej więcej w połowie poszedłem na zajęcia do [teatralnej trupy] Groundlings i zakochałem się w niej” – powiedziała Heidi podczas wywiadu z Vulture. „To było fajne hobby! Tak naprawdę nie wiedziałem, jak działały Groundlings – pass, fail, cały ten jazz – ale wiedziałem, że mi się podobają. Kiedy więc dostałem się do Sunday Company, zdecydowałem, że nadszedł czas, aby skupić się w pełnym wymiarze godzin na komedii szkicowej i dostałem się do głównej kompanii w Groundlings. Byłem tam przez dwa lata. Dwa lata temu SNL poprosiło o pokaz niektórych z najlepszych wykonawców, więc wysłali kilka osób, a ja zrobiłem pięciominutowy set. Polubili mnie i polecieli, żeby przetestować to na pokaz w Nowym Jorku."

W przeciwieństwie do oryginalnej członkini obsady Laraine Newman, Heidi Gardner nie wydawała się przerażona dołączeniem do obsady SNL, ani nawet próbowaniem jej. Zamiast tego skupiła się na zabawie i popisywaniu się komediowymi kotletami. Ale była jedna rzecz, która ją wkurzyła.

"Irytujące w przesłuchaniu do SNL jest to, że musisz wypełnić je w ciągu pięciu minut. Wszystko jest takie małe – wyjaśniła Heidi. – Zrobiłam wrażenie Kristen Schaal, wrażenie Allison Janney. Musiałem przesłuchać dwa razy i myślę, że w sumie zrobiłem około 12 postaci. Naprawdę to spakowałem."

Jak Heidi Gardner myśli o byciu członkiem obsady SNL?

Większość najbardziej pamiętnych momentów Heidi Gardner z Saturday Night Live ma miejsce w „Weekendowej aktualizacji”. Chociaż początkowo była zdenerwowana wyjściem sama na scenę i zasadniczo robieniem monologów, na które reagują kotwice „Weekendowej aktualizacji”, wkrótce zdała sobie sprawę, że fajniej jest robić to samemu.

„Właściwie zdałem sobie sprawę, że bycie samemu jest fajne. Jasne, musisz pogrążyć się w niewygodzie, kiedy wprowadzają nową postać. Może trwać 15 lub 20 sekund publiczności, Czekaj, kto to jest, do diabła? Naprawdę to lubię. To prawdziwy sposób, aby sprawdzić, czy przejdziesz, czy przegrasz - wyjaśniła Heidi Vulture.

Co więcej, Heidi twierdzi, że ma duży wkład w tworzenie postaci, które gra w „Weekendowej aktualizacji”, co jest idealne dla kogoś, kto skupia się na głosach i wrażeniach.

„Dla [jej bohaterki] Bailey, [scenarzyści] Fran Gillespie i Sudi Green przyszli do mnie z pomysłem, który opisali jako „krytyk filmowy dla nastolatków, który uważa, że wszystko jest dziwne”. Siedzieliśmy razem we trójkę i wszyscy zajmowaliśmy się postacią i tym, co mówiła, i robiliśmy notatki ze wszystkiego, co uważaliśmy za zabawne. Thanos, YouTube, motywy balowe, wpływowe osoby! Fajnie jest pracować z tą dwójką, ponieważ zawsze daje to efekt Zbyt długa lista wszystkich rzeczy, których potrzebujemy dla tej postaci”- wyjaśniła Heidi. „Potem wracamy i mówimy: „Ok, myślę, że to są naprawdę zabawne rzeczy” i przeprowadzamy proces eliminacji. Fajnie jest, gdy można znaleźć ten poziom komfortu ze scenarzystami, kiedy nie ma absolutnie żadnego filtra dla wszystkich. specjalny proces twórczy. Dorastasz, słysząc historie typu: „Tam jest szalone!” Oczywiście tutaj jest szaleństwo. Za tydzień robisz przedstawienie. Ale w pewnym sensie jest to bardzo przyjemne i fajne.

Zalecana: