Tom Cruise sam nazwał Paramount Pictures po 30-minutowym spotkaniu, w którym powiedział studiu: „Robimy kolejny Top Gun”

Spisu treści:

Tom Cruise sam nazwał Paramount Pictures po 30-minutowym spotkaniu, w którym powiedział studiu: „Robimy kolejny Top Gun”
Tom Cruise sam nazwał Paramount Pictures po 30-minutowym spotkaniu, w którym powiedział studiu: „Robimy kolejny Top Gun”
Anonim

Tom Cruise nie zgadza się na byle jaki film, do licha odrzucił rolę w Iron Man, który zarobił miliardy w kasie.

Pod koniec dnia aktor musi mieć silną pasję i chęć do projektu, na szczęście zaowocowało to sequelem Top Gun.

Cruise nadal jest jedyny w swoim rodzaju, robiąc własne akrobacje i zmuszając film do powtórki niektórych scen, ponieważ nie były wystarczająco niebezpieczne, wystarczy zapytać Jennifer Connelly. Aktor ma swoje sposoby i prawdę mówiąc, wahał się, czy zająć się projektem Top Gun Maverick.

Rzućmy okiem, jak to wszystko się zmieniło.

Tom Cruise nie chciał robić kolejnego Top Gun

Całkowicie rozumiemy, dlaczego Tom Cruise miał obawy związane z kontynuacją Top Gun. Oryginał był dość klasyczny i majstrowanie przy takim projekcie nie jest łatwym zadaniem.

Aktor przyznał, że była to prośba fanów od lat, jednak nie chciał robić sequela tylko po to, by go zrobić i zarobić. Aktor wiedział, że jeśli się zgodzi, to musi być czymś innym, a przede wszystkim wyjątkowym.

„To było coś, o co ludzie Top Gun pytali od 36 lat i pomyślałem… jak zamierzamy to zrobić?” powiedział obok 7 News.

„Robiąc oryginał, to była jedna rzecz, ale jak stworzyć coś, co da publiczności takie same wrażenia? To było coś, z czym żyłam od wielu lat.”

"Chcę zabawiać publiczność, chcę dać im to, czego chcą, ale nie zamierzałem tego zrobić tylko po to, aby to zrobić."

Pomimo zastrzeżeń Cruise'a, reżyser Joseph Kosinski podjął poważne ryzyko, lecąc do Paryża i przedstawiając swój pomysł, podczas gdy aktor kręcił Mission: Impossible.

30-minutowe spotkanie zmieniło wszystko dla Toma Cruise'a i przyszłości Top Gun

Możemy sobie tylko wyobrazić, co działo się w umyśle Józefa Kosińskiego, gdy przybył do Paryża. Reżyserowi powiedziano w zasadzie, że ma tylko 30 minut na przedstawienie Cruise'a, a ponadto dowiedział się, że aktor nie chciał robić kolejnego Top Gun.

Reżyser omówił ten dzień razem z Polygonem: „W zasadzie miałem 30 minut na przedstawienie tego filmu, z czego nie zdawałem sobie sprawy, kiedy lecieliśmy. Ale kiedy tam dotarłem, okazało się, że Tom naprawdę nie chcesz zrobić kolejny Top Gun”.

Nie tylko prezentacja okazała się sukcesem, ale na koniec Cruise sam zadzwonił do studia, co zdmuchnęło wszystkich w sali.

„Pod koniec prezentacji podniósł słuchawkę, zadzwonił do szefa Paramount Pictures i powiedział: „Robimy kolejny Top Gun”. To imponujące zobaczyć w tym momencie potęgę prawdziwej gwiazdy filmowej."

To była wielka chwila dla wszystkich zaangażowanych osób i ostatecznie to scenariusz i to, jak bardzo był rzeczywisty, naprawdę urzekło gwiazdę.

Uczciwość w Top Gun Maverick Script Hooked Tom Cruise

Na szczęście dla Josepha Kosińskiego reżyser pracował już wcześniej z Tomem Cruisem, dlatego wiedział, jak nakłonić aktora. Reżyser położył nacisk na emocje i bohaterów. Cruise docenił ten element, zwłaszcza jeśli chodzi o szczerość, która pojawiła się na stronach.

"Myślę, że to był naprawdę element, który naprawdę porwał Toma, ponieważ dał mu emocjonalny powód do powrotu do tej postaci."

Cruise również uwielbiał pomysł znalezienia Mavericka i to, co robił po tak długim czasie: „Co robi Maverick? Wiesz, gdzie go znajdziemy?”

"I to jest rodzaj mojej własnej pasji, wiesz, przechodzenie i przedstawianie sekwencji Darkstar [na początku], po prostu bycie kimś, kto zawsze kochał samoloty i kosmonautykę, studiował inżynierię lotniczą i mechaniczną i kochał Właściwe rzeczy. Tak więc pomysł znalezienia go jako pilota testowego na krawędzi tego, co jest możliwe, wydał mi się idealnym sposobem na znalezienie go, a Tom to uwielbiał”.

Wszystko się udało dla Cruise'a i zespołu Top Gun Maverick, ponieważ film był wielkim sukcesem pomimo ogromnych oczekiwań.

Surrealistycznie pomyśleć, że wszystko zaczęło się dzięki 30-minutowej prezentacji między ujęciami.

Zalecana: