Nawet najlepsi aktorzy mieli mroczną podróż - na początku Will Smith rozważał odebranie sobie życia i to samo dotyczyło zabawnego człowieka Billa Murraya.
Druga postać w Teorii wielkiego podrywu Wil Wheaton przeszedł podobne doświadczenie przed swoimi Star Trek. Biorąc pod uwagę jego zerwane relacje z rodzicami, Wheaton prawie odebrał sobie życie.
Rzućmy okiem, jak to wszystko się potoczyło.
Wil Wheaton miał ciężkie dzieciństwo z rodzicami
Dorastanie nie było łatwym doświadczeniem dla Wila Wheatona. Walczył w młodym wieku, biorąc pod uwagę, że jego ojciec prawie się do niego nie odzywał, zmieszany z matką pchającą go w świat aktorstwa.
Kiedyś Wheaton czuł, że jedynym sposobem, w jaki może zadowolić mamę i tatę, jest rezerwowanie występów aktorskich.
To była największa część dostania się do Star Trek, tak, wszystkie te możliwości, które w pewnym sensie otworzyły przede mną i poczułem większą ulgę niż cokolwiek innego, niż jest ta inna część mnie, która była Fan Star Trek odkąd pamiętam.”
To wymagało od Wheatona wielu refleksji i według aktora, dopiero po trzydziestce zaczął naprawdę rozumieć swoje wewnętrzne problemy, które miały miejsce.
"Zacząłem naprawdę rozumieć, że osoba, którą byłam, gdy miałam 30 lat, cierpiała z powodu wszelkiego rodzaju bólu jeszcze nie liczyła się z tym, że przeżyła m altretowanie i wykorzystywanie dzieci. dowiedzieć się, gdzie pasuję na świecie, nie rozumiejąc, że nigdy nie dano mi możliwości wyboru ścieżki, którą pójdę, aby znaleźć to miejsce.”
Jak się okazuje, dla Wheatona zrobiło się bardzo ciemno, gdy był nastolatkiem.
Wil Wheaton prawie odebrał sobie życie jako nastolatek z powodu nieudanych związków rodzinnych
Wszystko sprowadzało się do uwagi i aprobaty ze strony jego rodziców dorastających. Wheaton przyznał, że kiedy sprawy zaczęły iść na południe, myślał o odebraniu sobie życia.
Aktor ujawnił wraz z USA Today, że jedynym powodem, dla którego tego nie zrobił, był fakt, że jako nastolatek nie wiedział, jak to zrobić.
„Jedynym powodem, dla którego nie zabiłam się jako nastolatka, jest to, że nie wiedziałam jak. Tak bardzo cierpiałam” – powiedział Wheaton. „Myślałem, że może przyciągnie to uwagę mojego taty, i może zrobiłoby to wrażenie na mojej mamie i musiałaby zobaczyć mnie, a nie swoją "rzecz."
Ostatecznie Wheaton jest wdzięczny za podjęcie właściwej decyzji: „Jestem tak wdzięczny, że z jakiegokolwiek powodu nie dokonałem nieodwołalnych wyborów, gdy byłem młodszy. Jestem po prostu naprawdę wdzięczny za wszystko z tego. Jestem ocalałym."
Wheaton wkrótce miał się poprawić, ponieważ w końcu znalazł szczęście dzięki innej rodzinie.
Obsada w Star Trek uratowała życie Wila Wheatona
Obsadzenie w Star Trek nie tylko jako Wesleya Crushera pod koniec lat 80. było wielką sprawą dla Wila Wheatona, ale pod wieloma względami uratowało mu też życie.
Wraz z kolegami z obsady, przez lata aktor mógł zwracać się do innych jako członków rodziny.
„Rozmawiałem z aktorami i twórcami z obecnych wcieleń Star Trek: Discovery, i Strange New Worlds i Picard, i każdy z nich mówi: „O rany, wiemy wszystko o tym, jak dużo wy wszyscy się kochali i jak 30 lat później jesteście sobie bliscy i jesteście rodziną i mamy nadzieję, że zasłużymy sobie na takie same relacje, jakie macie ze sobą."
„To wiele dla mnie znaczy, ponieważ rozpaczliwie potrzebowałem rodziny, a oni stali się tą rodziną dla mnie, nawet o tym nie wiedząc."
Po latach Wheaton osobiście rozmawiał z obsadą, dziękując im za to, co zrobili dla jego życia. „Dopiero w zeszłym roku w końcu miałem odwagę skontaktować się z każdym członkiem obsady indywidualnie i powiedzieć im dokładnie, co konkretnie i osobiście dla mnie znaczyli, łącznie z Patrickiem”.
Całkiem zwrot dla Wheatona, który w końcu był w stanie znaleźć poczucie spokoju.