Oto dlaczego adaptacja „Rebeki” Netflixa była totalną klapą

Spisu treści:

Oto dlaczego adaptacja „Rebeki” Netflixa była totalną klapą
Oto dlaczego adaptacja „Rebeki” Netflixa była totalną klapą
Anonim

Krytycy wiedzieli, że przerobienie Rebeki to ryzyko. Zdobył nagrodę dla najlepszego filmu 13. Oscara, nawet jeśli był to tylko pierwszy hollywoodzki film Alfreda Hitchcocka. Na reżysera adaptacji Netflixa, Bena Wheatleya, ciążyła presja. I powiemy, że w tym przypadku spadła na niego presja. Wydany mniej więcej w tym samym czasie, w którym pojawił się fenomenalny Gambit Królowej Netflix, Rebecca zniknęła z najlepszych pozycji platformy jak świąteczny film poza sezonem.

W tym remake'u dokonano wielu wątpliwych wyborów. Jak wątpliwy musztardowy garnitur Armiego Hammera. Ale to tylko katastrofa na powierzchni. Niezależnie od tego, czy widziałeś już film, czy nie, ta lista powodów, dla których Rebecca z Netflix była totalną klapą, z pewnością sprawi, że Twoje brwi uniosą się do góry.

Lily James zapomniała porzucić tu występ o Kopciuszku

To było nie do zniesienia oglądać przez cały film niewinność Lily James. Gra panią De Winter, nieziemską postać, która ma wyglądać jak mała Rebecca – była pani De Winter, której wyrafinowanie i wdzięk były legendarne. Była życiem Manderley, a nowa pani De Winter musi znaleźć sposób, aby to przywrócić po tragicznej śmierci Rebeki w wypadku na łodzi.

Pierwotnie grana przez Joan Fontaine, przedstawienie nowej pani De Winter z 1940 roku nie było tak melancholijne i nudne. Ale z jakiegoś powodu Lily James zagrała to tak, jakby wciąż była w swojej przełomowej roli, zwykły Kopciuszek, kiepsko ubrana, chodząca z jakąś jęczącą prawością. Pani De Winter Hitchcocka była urocza pomimo swojej bezradności, ale Wheatley wyglądał, jakby celował w kobiecy tyłek z końca lat 30..

Przestań robić Armie Hammer, to się nie wydarzy…

Armie Hammer był skazany na tę rolę. Oryginalny Mr. De Winter grał Laurence Olivier. Pan De Winter, należący do Oliviera, był idealnym, bogatym angielskim dżentelmenem, który w jednej chwili odpędzał cudowną naiwność, aw następnej przerażał swoją narzeczoną swoim temperamentem i tłumionymi wewnętrznymi konfliktami. Z drugiej strony Hammer był po prostu nijakim, przystojnym wdowcem. Jasne, dobry wygląd Armiego Hammera podkreśla pewne rzeczy, ale z pewnością nie jest to efektowna wydajność potrzebna w tym kultowym remake'u filmu.

Nie było wyraźnej krzywej rozwoju jego postaci. Miał przejść od rozmarzonego pana młodego w miesiąc miodowy do tego pozbawionego emocji męża, którego wewnętrznie dręczą poczucie winy i gniew. Ale przez to wszystko Hammer był po prostu ponury bez kontekstu. W rezultacie jego wściekłość wyglądałaby jak wybuchy z dzieciństwa pojawiające się znikąd. To tak, jakby został obsadzony tylko w tej roli, ponieważ kiedyś grał tajemniczego, szkicowego faceta w Plotkarze.

Kristin Scott Thomas zasługuje na lepsze

Kristin Scott Thomas była jedyną nadzieją na ten remake. Uznała to za panią Danvers – żałosną i destrukcyjną żałobę z niepokojącym przywiązaniem do swojej byłej kochanki, Rebeki. To była jedyna wyraźna dynamika w filmie. Thomas był zaangażowany w wymierzenie sprawiedliwości tej roli, która na zawsze będzie powiązana z nominowaną do Oscara rolą Judith Anderson. Można by więc pomyśleć, że sama nosiłaby film, ale to tylko podkreśliło, jak było źle.

Ułatwiło to rozpoznanie martwoty w występach Lily James i Armie Hammer. Oglądanie utalentowanej Kristin Scott Thomas w jej scenach było jak oglądanie zupełnie innego filmu. Zasłużyła na lepszy - lepszy kierunek i zestaw gwiazd. Rebecca z Netflix zmieniła psychologiczny thriller Hitchcocka w nudny melodramat. Wheatley mógł dokładniej zbadać tę historię w tej bardzo wyzwolonej erze. Zamiast tego skupił się na wstawianiu wszędzie absurdalnych kolorów, dzięki czemu Rebecca wyglądała jak reklama mody.

Zalecana: