Jennifer Garner NAPRAWDĘ chciała zagrać główną rolę w Alias. W tym czasie była tak naprawdę znana tylko z pracy nad J. J. Felicity Abramsa. I to właśnie ta rola wpłynęła na J. J. napisać serial dla Jennifer. Oczywiście początkowo sieć nie była chętna do zatrudniania Jennifer. Ale w końcu dostrzegli jej wartość i dali jej szansę na gwiazdę. I bez wątpienia ta rola zapoczątkowała jej karierę. Oczywiście Jennifer miała swoje słabe punkty. Matthew McConaughey musiał nawet przekonać ją, by nie opuszczała rzemiosła. Ostatecznie pokonała i pozostaje ogromną gwiazdą. Ten, o którym fani chcą wiedzieć wszystko, w tym o jej przyjaźni z Bradleyem Cooperem i wszystko o jej trudnym małżeństwie z jej byłym mężem.
Nie możesz jednak zaliczyć pierwszego roku Jennifer na Alias jako jednego z jej słabych punktów. W rzeczywistości był to jeden z najlepszych momentów w jej dotychczasowej karierze. Ale to nie znaczy, że to nie było wyzwanie. Według fascynującego reportażu TV Line czas, w którym Jennifer kręciła pierwszy sezon Alias, był po prostu wyczerpującą ciężką pracą… Oto dlaczego…
Myślała, że zostanie zwolniona
Po pierwsze, Jennifer czuła, że straci pracę podczas kręcenia pierwszej godziny serialu, czyli pilota.
„Mogłem prawie stracić pracę w środku pilota”, powiedziała Jennifer Garner dla TV Line. „Pewnego dnia [twórca serialu J. J. Abrams] powiedział mi, kiedy kręciliśmy kilka dni:„ Spotkajmy się ze mną w Chateau Marmont i napijmy się kawy”. Co było takie dziwne. Mieszkałem w dół drogi od J. J. Mam na zawsze. Nie muszę nigdzie iść, żeby się z nim spotkać. Znam go. Więc to było naprawdę poważne. Odbyliśmy prawdziwą rozmowę, w której powiedział: „Są chwile, kiedy naprawdę wpadasz w postać i są chwile, w których…” w zasadzie nie trafiłem dobrze. Nie wiem, czy po prostu próbował mnie zachęcić do potraktowania tego poważniej. Może za dobrze się bawiłem. Nie jestem pewny. Ale wiem, że potem poszliśmy trochę głębiej i trochę poszliśmy [więcej]. Chyba zadziałało, bo nie zostałem zwolniony."
Pierwszy sezon był całkowicie „wyczerpujący” i umieścił Jennifer w pozycji, w której pracowała nad małym snem
Po tym, jak ABC zapaliła serię na zielono, J. J. Abrams i jego zespół ciężko pracowali, aby ożywić serial. Według TV Line to codzienne życie było szczególnie trudne dla Jennifer. Jednak było to dla niej satysfakcjonujące, ponieważ otaczali ją niesamowici aktorzy.
„Kiedy mieszkałam w Nowym Jorku w wieku 20 lat, widziałam cztery różne programy z udziałem Victora Garbera [który grał jej ojca, Jacka, w Alias]” – powiedziała Jennifer. „I nie tylko ich widziałem, stałem z tyłu i płaciłem bilety tylko na stojąco, ponieważ nie mogłem sobie pozwolić na usiąść. Więc dla mnie praca z Victorem była punktem kulminacyjnym wszystkiego, co zrobiłem. Kiedy robiłem pilota, miałem chyba 28 lat. Więc nie byłem małym dzieckiem. Byłem na tyle duży, żeby wiedzieć, że miałem szczęście pracować z tymi aktorami ze świata teatru, na których podziwiałem tak bardzo. To dla mnie nadaje ton."
Ale ton został zakwestionowany przez wyczerpujący harmonogram, czego Jennifer nigdy wcześniej nie doświadczyła.
„Naprawdę nie [miałem życia]. I tego wymagało.” – przyznała Jennifer. „Moje tygodnie… to brzmi jak żart… Kiedy mówisz o 18-godzinnym dniu, naprawdę wchodzisz o 5 rano i naprawdę wychodzisz blisko północy. To naprawdę długi dzień. Często zaczynałem od pierwszej jednostki i nakładałem się w środku dnia i pracowałem na dwóch jednostkach, a potem kończyłem na drugiej jednostce. Więc załoga pojechała do domu z powodu nadgodzin… a ja zostawałem i robiłem jedno i drugie. A potem idź do domu, naucz się ośmiu stron, wstań, poćwicz i zrób to jeszcze raz."
Więc nasuwa się pytanie: czy to utrudniło pracę z Jennifer?
Cóż, według producentów i jej współpracowników… absolutnie nie.
„Najgorsze, co Jen zrobiła, to po przepracowaniu 14 lub 15 godzin, robiła się marudna i mówiła: „Staję się marudna…”. Nigdy nie zachowywałaby się w sposób, niesprawiedliwe lub irracjonalne, obwinianie ludzi. Nigdy”, powiedział producent wykonawczy Ken Olin.
"Pamiętam, że traciłem formę, ponieważ nigdy nie miałem czasu na ćwiczenia… Zaczynaliśmy o 5 rano czy coś w tym stylu i powiedziałem [do Carla Lumbly'ego, który grał Marcusa Dixona]: nie ćwiczyć. Nie wiem, co zamierzam zrobić. Czuję, że moje ciało się zmieni i nie będę w stanie walczyć”. A on powiedział: „Cóż, poszedłem dziś rano pobiegać”. Powiedziałem: „O czym ty mówisz? Zaczęliśmy o 5!” Powiedział: „Jennifer, biegłem o czwartej”. Powiedział: „Zawsze możesz wstać wcześniej. Zawsze możesz zrobić pół godziny, zawsze. A kiedy mówią: „Och, Jen ćwiczyła w [bezbożnej godzinie]”, zaczęło się tego dnia. Bo czułem, że Carl może to zrobić… Oczywiście, że ma rację. Musisz tylko kopać głębiej. Musisz mieć więcej dyscypliny. I zrobiłem. Absolutnie ćwiczyłem w dowolnym czasie, abym mógł pojawić się rozgrzany i gotowy."