Program „Space Force” Steve'a Carella na Netflixie to wysadzana gwiazdami, lekka satyra z najgorszym możliwym wyczuciem czasu.
Ten dziesięcioodcinkowy program ma fantastyczną obsadę i klimat Biura, uczucie wzmocnione przez Carella grającego zepsutego czterogwiazdkowego generała Marka Nairda, pierwszego szefa operacji kosmicznych w siłach kosmicznych i wojskową wersję jego Micheala Scotta. Po objęciu nowej roli Naird z DC, wraz z żoną i córką, musi przenieść się do Wild Horse w stanie Kolorado, gdzie trwa budowa nowej, błyszczącej bazy Space Force.
'Space Force' ma gwiazdorską obsadę, ale czy to wystarczy?
Carell występuje u boku Johna Malkovicha, genialny w roli dr Adriana Mallory'ego, głównego naukowca sił kosmicznych i bardzo potrzebnej praktycznej przeciwwagi dla nieudolności Nairda. Ich przekomarzanie się to jedne z najlepszych komediowych momentów w serialu, obok tych między Nairdem i jego uwięzioną żoną Maggie, graną przez zawsze przezabawną Lisę Kudrow. Podobnie jak w przypadku jej gościnnego występu w Dobrym miejscu i jej roli w Czuj się dobrze Mae Martin, Kudrow jest w stanie oświetlić scenę, po prostu będąc w kadrze, zamieniając swoje kilka linijek w żrące bomby dzięki doskonałemu przekazowi i komiksowemu wyczuciu czasu.
W obsadzie znaleźli się także Ben Schwartz i Diana Silvers, a także Jane Lynch i Fred Willard. Ten ostatni występuje w roli ojca Marka, Freda Nairda, ostatniego telewizyjnego występu zmarłego komika przed śmiercią 15 maja 2020 r., zaledwie dwa tygodnie przed premierą programu na Netflix.
Dwupartyjna satyra nie jest satyrą, jakiej potrzebuje dziś publiczność
Space Force dokłada wszelkich starań, aby zaznaczyć wszystkie „obudzone” pola, posiadając szeroką pulę postaci i niezręcznie, ale skutecznie rozprawiając się z seksizmem i rasizmem w miejscu pracy. Reprezentacja na ekranie odzwierciedla pokój scenarzystów i listę reżyserów, w tym reżyserkę Mudbound Dee Rees i komik Aasia Lashay Bullock.
Jednak w chwili, gdy administracja Trumpa została skrytykowana za sposób, w jaki radzi sobie z sytuacją zdrowotną w kraju, a protesty przeciwko brutalności policji wymierzonej w społeczność czarnych są na najwyższym poziomie, ta komedia w miejscu pracy stworzona przez Carell i Greg Daniels czują się nie w porę. Sposób, w jaki Space Force podchodzi do bieżących problemów, jest godny podziwu i zabawny, pomimo pewnych faux pas. Z drugiej strony, serial idzie spokojnie na nienazwany POTUS z upodobaniem do tweetów wielkimi literami, dysproporcja, która pogłębia się tylko wtedy, gdy Space Force rażąco parodiuje Demokratów z postaciami podobnymi do Nancy Pelosi i Alexandrii Ocasio-Cortez, granych przez Concettę Tomei i Ginger Gonzaga odpowiednio.
W przypadku nowojorskiej kongresmenki aktorka Ginger Gonzaga gra Anabelę Ysidros-Campos, która występuje również pod akronimem AYC. Fryzura i stroje przypominają te z AOC, a Gonzaga również skontaktowała się z Ocasio-Cortez na Twitterze, aby wyrazić swój podziw.
„Cześć @AOC, gram w aYc na @realspaceforce na @Netflix, programie stworzonym przez życzliwych, mądrych ludzi takich jak ty! To zaszczyt zagrać nawet satyryczną wersję ciebie, a jeśli to zobaczysz, mam nadzieję, że sprawi, że zaczniesz chichotać. Wdzięczny 4 to wymówka, aby podziękować 4 za całą twoją pracę… zwłaszcza teraz. bffs? Gonzaga napisał.
Podczas gdy odrobina kpin nigdy nikogo nie zabiła, postać o silnej woli jest określana jako „młoda, wściekła kongresmenka”, co wzmacnia problematyczny stereotyp kolorowych kobiet, które są odrzucane jako histeryczki z powodu szczerości.
'Space Force' to patriotyczne przedstawienie i to jest problem
Chociaż program wydaje się bardzo polityczny, Carell zapewnił, że tak nie jest.
„To nie było główne przesłanie programu”, powiedział w wywiadzie dla Entertainment Weekly.
„To nie był powód, dla którego występowaliśmy. Mam nadzieję, że ludzie rozumieją, że serial jest zaskakująco patriotyczny. Celem spektaklu nie jest oczernianie żadnej ze stron. Nie postrzegam tego jako pokazu partyzanckiego. Przedstawienie prezydenta w rzeczywistości jest bardziej równoległym wszechświatem niż koniecznie przedstawieniem naszego obecnego prezydenta. Są rzeczy, które są przeniesione z obecnego świata społecznego i politycznego, ale robi się to z bardzo lekkim akcentem. Tak naprawdę nie przechyla się zbyt mocno. To program równych szans."
Ten dwupartyjny duch jest nieco chudy i osłabia potencjał tak potężnego zespołu. Co więcej, idea pokazu patriotycznego nie pasuje szczególnie do obecnych czasów, zwłaszcza jeśli patriotyzm jest używany do zamykania sensownych pytań Kongresu podczas przesłuchania budżetowego, jak ma to miejsce w przypadku trzeciego odcinka „Mark And Mallory Jedź do Waszyngtonu”. Podobnie jak Naird i jego kontrolowana przez publicystów obecność w mediach społecznościowych, Space Force jest nieszkodliwą zabawą, ale często nie ma znaczenia.
Program stara się pozostawić po sobie ślad, starając się nikogo nie zdenerwować. Przyjęcie jasnego stanowiska i przekraczanie granic byłoby może mniej uprzejme, ale z pewnością zmieniłoby dobry, choć trochę nijaki, serial w świetną telewizję, którą miał być na papierze. Czasami naprawdę jest to nauka o rakietach, a siły kosmiczne po prostu nie mają odpowiedniego paliwa na swój wielki start.