Wydaje się, że nie ma dnia, w którym nazwisko Jennifer Aniston nie pojawiałoby się w wiadomościach. Podczas gdy Jennifer zrobiła furorę na tegorocznych rozdaniu nagród Emmy, nie gasząc pożaru, najnowsze wieści Jennifer muszą dotyczyć jej relacji z Bradem Pittem. Oboje trochę flirtowali, kiedy wzięli udział w czytaniu scenariusza Fast Times At Ridgemont High na cele charytatywne. Wszyscy o tym mówili, w tym Lili Reinhart z Riverdale, która w zasadzie powiedziała wszystkim, aby zostawili ich w spokoju.
Jednak koniec końców to prestiżowa kariera Jennifer Aniston sprawia, że jest aktualna. Najbardziej godny uwagi jest jej czas spędzony w Friends, dzięki czemu stała się powszechnie znana… a także przyniosła mnóstwo gotówki.
Ale tylko wyobraź sobie, o ile byłaby bardziej zamożna finansowo i bardziej sławna, gdyby była również gwiazdą w Saturday Night Live?
W końcu zaproponowano jej pracę w programie. Dlaczego więc to odrzuciła?
Pierwszy powód, dla którego Jennifer odrzuciła koncert życia
Nie brakuje dobrze zapowiadających się ludzi, którzy zrobiliby prawie wszystko, aby zostać obsadzonym jako członek popularnego serialu NBC Saturday Night Live. Ale kiedy Jennifer Aniston próbowała odcisnąć swoje piętno w Hollywood, nie była jedną z nich.
Podczas The Howard Stern Show jesienią 2019 r. Jennifer szczegółowo wyjaśniła, dlaczego dokładnie odrzuciła prestiżowy koncert, gdy zaoferował go jej producent wykonawczy SNL Lorne Michaels. A powód może cię po prostu zaskoczyć.
„To, co mnie szokuje i nie sądzę, że wiele osób o tym wie…” zaczął Howard, „Zanim pojawili się przyjaciele, Lorne Michaels chciał, żebyś był częścią obsady Saturday Night Live. Jak w wielkim stylu! Uważał cię za zabawnego."
„Tak”, potwierdziła Jennifer.
„A ty tego nie lubisz” – kontynuował Howard. „Kiedy byłeś nawet w szkole dla sztuk scenicznych i miałeś nauczycieli aktorstwa i inne rzeczy, a oni mówili„ wiesz co, Jennifer? Powinnaś pomyśleć o komedii, jesteś bardzo zabawna”…”
"Nie byłem zdenerwowany, po prostu zostałem rzucony."
„Cóż, zostałeś rzucony, ponieważ powiedziałeś„ poczekaj chwilę! Jestem cholernie poważnym aktorem”…”
"Tak."
"Nie jestem komikiem."
„Racja”, powiedziała Jennifer, potwierdzając, że czuła, iż jest dla niej niemal obraźliwe, że ktokolwiek zasugerowałby, że nie powinna skupiać się na „poważnej” pracy w dramacie, a zamiast tego bawić się w komedię… którą teraz wie, może być zdecydowanie większym wyzwaniem. Wkrótce po tym, jak zaproponowano jej ten występ, Przyjaciele wysunęli głowę za róg i wszyscy wiemy, jak to się skończyło dla Jennifer. …Bardzo, bardzo, bardzo dobrze.
Ale prawdziwy powód, dla którego odrzuciła SNL, miał mniej wspólnego z faktem, że nie chciała być aktorką komiksową, a bardziej z klimatem serialu. I poszła za swoim instynktem.
Jennifer nie chciała być częścią środowiska SNL
W wywiadzie ze swoim prawdziwym przyjacielem Howardem Sternem, Jennifer stwierdziła, że głównym powodem, dla którego odrzuciła stanowisko członka obsady w Saturday Night Live, był fakt, że nie sądziła, by jej się spodobało to.
„Myślałam, że nie spodoba mi się to środowisko” – wyznała Howardowi. „Pamiętam, jak się pojawiłem i był tam [Adam] Sandler i [David] Spade…”
Jennifer znała Adama i Davida od lat dzięki wzajemnej znajomości. To jest jeden z powodów, dla których odrzuciła koncert, ponieważ wiedziała już, że to „klub dla chłopców”. Jennifer powiedziała, że żałuje pouczenia Lorne Michaels o tym, że SNL powinno być mniej „klubem dla chłopców” i być otwarte na więcej kobiet… pomimo faktu, że miało to miejsce podczas spotkania, na którym zaproponowano jej stanowisko. Lorne nie przyjął tego zbyt dobrze, ale nadal chciał, aby Jennifer była częścią tego wszystkiego.
Ostatecznie klimat Saturday Night Live był dla niej niewłaściwy. Poszła za instynktem i niemal natychmiast po tym pojawiła się okazja zagrania Rachel Greene w Friends. Bez wątpienia zmieniło to jej życie na zawsze. Zestaw Przyjaciół był środowiskiem, w którym czuła się komfortowo, ale także rzuciła jej wyzwanie, by wykorzystała swoje naturalne umiejętności w komedii, mimo że początkowo była trochę snobistyczna. To był dla niej moment wzrostu.
Domyślamy się, że morał tej historii jest taki, że podążanie za instynktem jest absolutnie niezbędne. Chociaż można popełniać błędy, są one uczeniem się doświadczeń. I pod koniec dnia, rzadko kiedy instynkt poprowadzi cię w złym kierunku… Przynajmniej, jeśli masz inteligentne instynkty, takie jak Jennifer Aniston.