Najnowszy film Baz Luhrmanna, biograficzny Elvis, zbiera entuzjastyczne recenzje krytyków od czasu premiery w Cannes (gdzie otrzymał 12-minutową owację na stojąco). Austin Butler, który w tej roli wyparł Harry'ego Stylesa, również otrzymał wiele pochwał za to, jak bardzo brzmiał jak król w filmie. W tym samym czasie wiele uwagi poświęcono Olivii DeJonge, która gra byłą żonę Elvisa, Priscilla Presley w filmie.
I chociaż DeJonge nakręciła kilka innych filmów przed Elvisem, zawsze wiedziała, że ten jest wyjątkowy. Tak bardzo, że tubylca z Melbourne była dość przytłoczona, gdy sama po raz pierwszy obejrzała film.
Olivia DeJonge była zaskoczona, że zasłużyła na udział w Elvisie
Myśląc, że obsadzenie będzie dalekie, DeJonge nie był optymistycznie nastawiony do odpowiedzi od Luhrmanna lub jego zespołu. „Desperacko chciałam wrzucić tam swoje imię, ale wiedziałam, że wszyscy to robią” – wyjaśniła aktorka. „Czułem, że nigdy tego nie dostanę.”
Przesłuchanie DeJonge do filmu nawet nie poszło gładko. Czuła, że jej pierwsze przesłuchanie było okropne i poprosiła o powtórkę. A po wysłaniu tego DeJonge uznał, że to strzał z daleka. Nigdy o tym nie myślała, aż cztery miesiące później jadła kolację ze swoimi agentami.
„Rozmawiamy o filmie, a ja pomyślałem: Kto skończył z Elvisem? Bo umieram z ciekawości i chcę wiedzieć, co się dzieje z tym projektem – wspomina aktorka. „A kiedy o tym rozmawialiśmy, mój agent dostał SMS-a z informacją, że to ja mam wybór. To była szalona synchroniczność.”
Potem DeJonge zabrał się do pracy, przeglądając każdy możliwy materiał, jaki mogła znaleźć.
„Biorąc pod uwagę charakter historii i sposób, w jaki została opowiedziana, naprawdę chciałem, aby była ugruntowana i prawdziwa. Oczywiście obejrzałam wiele wywiadów, ale pochodziły one z okresu, gdy była starsza, we wczesnych latach trzydziestych, podczas gdy film obejmuje lata, w których miała 14 lat, aż do tuż po rozwodzie, kiedy miała około 27 lub 28 lat”. aktorka powiedziała.
„A Baz naprawdę zachęcał do eksperymentowania. Dla mnie chodziło po prostu o zagranie dziewczyny, która naprawdę kochała chłopca.”
To powiedziawszy, DeJonge również chciała się upewnić, że potrafi właściwie przedstawić Priscillę, i żeby to zrobić, obejrzała swoją trasę wideo po Graceland w 1984 roku. „Pomogło mi to przyzwyczaić się do sposobu, w jaki mówi, a nawet po prostu miękkość, w jakiej porusza się po świecie” – wyjaśniła. „Nie byłam tak przyzwyczajona do tego sposobu poruszania się, może dlatego, że jestem Australijką, więc zależało mi na tym, aby to oglądać…” Aktorka współpracowała również z trenerką ruchu Polly Bennett.
Obserwowanie Elvisa po raz pierwszy dało Olivii DeJonge atak paniki
Jak się okazuje, DeJonge nie mógł zobaczyć ukończonego filmu, dopóki nie miał premiery na Festiwalu Filmowym w Cannes. A kiedy w końcu go obejrzała, aktorka nie mogła nic poradzić na to, że poczuła się przytłoczona.
„Kiedy pierwszy raz to obejrzałem i skończyłem, dostałem ataku paniki z podekscytowania z powodu tego, jak bardzo to pokochałem” – wyznał DeJonge. „Zaszczyt, jaki czułem, będąc choćby małą częścią tego ogromnego filmu, był przytłaczający. To jeden z moich ulubionych filmów, który widziałem od bardzo dawna.”
Aktorka mogła również zrozumieć, dlaczego film spotkał się z tak silną emocjonalnie reakcją na ekrany. „Narracja tego projektu i jego zdolność do poruszania publiczności jest tak silna” – wyjaśnił DeJonge. „Nie oglądałem filmu z grupą ludzi, w którym wszyscy pod koniec filmu są tak poruszeni jak kolektyw.”
I chociaż DeJonge nie konsultowała się z Priscillą podczas kręcenia filmu, mogła podzielić się z nią wyjątkowym momentem podczas pokazu.„To trochę dziwne patrzeć, jak ktoś gra cię w filmie, ale pod koniec projekcji trzymaliśmy się za ręce i płakaliśmy i to samo w sobie jest wszystkim, na co mogłam liczyć” – wspomina aktorka. „Powiedziała kilka pięknych, pięknych rzeczy i czuję bardzo, bardzo ulgę.”
Na razie wygląda na to, że DeJonge spieszy się do pracy nad innym projektem tuż po Elvisie. Aktorce zależy na życiu chwilą. To powiedziawszy, DeJonge wie, co chce robić w przyszłości, po tym, jak zainspirowała się nominowaną do Oscara Toni Collette, gdy pracowali razem w miniserialu HBO Max The Staircase. DeJonge zauważył: „Zachęciło mnie to do podejmowania znacznie większego ryzyka w moich projektach w przyszłości, jeśli chodzi o dokonywanie śmielszych wyborów postaci, które teraz wydają mi się trochę obce”.