Był czas, kiedy każdy film z udziałem Brada Pitta był automatycznie obowiązkowym punktem do obejrzenia. Ale ostatnio fani stali się nieco bardziej krytyczni wobec Pitta i wybranych przez niego ról. Przecież w pewnym momencie nawet megasława Brada nie wystarczy, by nakręcić cały film.
Czy to prawda?
Fani przyznają, że chociaż Brad jest świetnym aktorem, jest przynajmniej jedna rola, w której chybił celu… całkowicie trafiając w cel.
Brad Pitt był świetny w „Pewnego razu w Hollywood”
Nie ma wątpliwości, że Brad Pitt był znakomity w filmie „Pewnego razu w Hollywood”. W końcu zdobył nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego w wielu pokazach nagród, a sam film zdobył mnóstwo wyróżnień.
Ale fani mówią, że jest problem z rolą i rolą Brada Cliffa Bootha. Przyznając, że ich „skarga” nie kwalifikuje się całkowicie jako „skarga”, jeden z Redditorów wyjaśnił, że nie byli zachwyceni „Pewnego razu”, ponieważ Brad był po prostu… sobą.
W szczególności fan, który stał się krytykiem, zasugerował, że „nie widzieli, jak przywołuje postać lub naprawdę rozciąga się poza bycie Bradem Pittem”. Wracając myślami do aktorstwa Pitta w filmie, krytyka ma sens.
W końcu w innej epoce Brad w zasadzie byłby Cliff Boothem. I czy nie o to chodziło w filmie?
Fani mówią, że Brad Pitt miał szczęście z filmem
Inni fani w pewnym sensie zgodzili się z oryginalnym plakatem, ale zwrócili również uwagę, że Brad wiedział, że nie gra całkowicie podczas gry.
W rzeczywistości, w swoim przemówieniu podczas SAG Awards, Brad dobrodusznie zażartował: „Bądźmy szczerzy, to była trudna część. Facet, który jest na haju, zdejmuje koszulę i nie dogaduje się z żoną. To duży odcinek. Duży."
Ten sam fan dodał również, że Brad miał szczęście, ponieważ „dobre pisanie i dobry casting” sprawiły, że znalazł się w idealnej, łatwej roli; żadna metoda nie jest konieczna. I podczas gdy Brad kiedyś skrytykował słynnego aktora za to, że zasadniczo robił to, czego oczekiwała jego publiczność, sam Pitt zrobił to w „Pewnego razu”.
Jednak Brad w pewnym stopniu wpłynął na fabułę i realizację filmu, odrzucając co najmniej jedną konkretną scenę, o którą prosił Tarantino.
Mimo to film wyszedł świetnie, więc „skarga” fanów to nie tyle skarga, co spostrzeżenie. Ponadto inni komentatorzy uważali, że Brad mniej więcej bycie sobą było dobrą rzeczą, mówiąc, że lubili, „że główne role wydawały się same w sobie powrotem do głównych ról z tamtej epoki, w której postać nie miała tak dużego znaczenia, jak persona”.
Ostatecznie film okazał się wygrany dzięki silnej obsadzie, mocnemu scenariuszowi i oczywiście inwestycji Quentina Tarantino w uczynienie filmu tak autentycznym, jak to tylko możliwe. Tak się złożyło, że rzeczywisty Brad Pitt był lepszy niż jakakolwiek postać, jaką można sobie wyobrazić w roli Cliffa Bootha.